Dzisiaj przybliżymy Wam firmę Kosztylka – rodzinną manufakturę organicznych soków jednoodmianowych.
Wpadliśmy na siebie przypadkiem, na Istagramie. A właściwie to ja natknęłam się na Kosztylkę.
Poszukując interesujących, polskich firm, które swoją działalnością nie tylko wspierają gospodarkę krajową, ale też przyczyniają się dobru środowiska – spotkałam się z profilem Kosztylki.
Przejrzałam ich profil, content, zajrzałam na stronę internetową i odkryłam, że są rodzinnym biznesem, który tworzy świeże, organiczne soki jednoodmianowe z owoców z własnego sadu. No i się zauroczyłam.
Kilka pytań, kilka odpowiedzi = przedstawiam Wam piękny “Kosztylkowy” obrazek.
Jak zaczęła się Wasza historia z Kosztylką?
“Pochodzę z wioski, w której zakochał się mój mąż. Najpierw oczywiście zakochał się we mnie 😊 Wioska jest malownicza, powstała na terenie podworskim. Tutaj też znajdował się sad będący jego częścią. Mąż oszalał na jego punkcie i stanął na głowie, żeby go kupić. Nie wiem, jak 😊 ale udało mu się to. Staliśmy się właścicielami kilkudziesięciu ok. 100-letnich drzew. Przez lata odsprzedawaliśmy nadmiar owoców do skupu. Tylko po to, żeby owoce nie gniły pod drzewami. W końcu dojrzeliśmy do tego, że nie można marnować takiego bogactwa, jakim są ginące odmiany jabłek.
Soki jednodniowe – od hobby, testów do rodzinnej manufaktury
8 lat temu zainwestowaliśmy w nowe bardzo dobrej jakości sprzęty do produkcji soków i w zakupionym do tego celu „blaszaku” wyprodukowaliśmy pierwsze soki. Ich smak przerósł nasze oczekiwania. Rozdawaliśmy je rodzinie i znajomym do testowania. Opinie były rewelacyjne. To zachęciło nas do dalszych kroków. Wybudowaliśmy malutki zakładzik, przeszliśmy certyfikację ekologiczną, sanepid i inne formalności niezbędne do prowadzenia tego typu produkcji.”
Podkreślacie, że Wasze soki są z jabłek jednego gatunku. Dlaczego jest to takie ważne?
“Każdy z naszych soków to esencja jednego gatunku jabłka. Jest to dla nas bardzo ważne, żeby nie mieszać smaków ze sobą. Bo nasze soki mają smak i to smak owoców, z których powstają. Każdy z nich jest inny: kosztela, antonówka, malinowa, grafsztynek, papierówka. W dzisiejszym świecie, to coraz rzadsze zjawisko, że żywność smakuje ☹ Dlatego dążyliśmy do tego, żeby dać ludziom możliwość poczucia czegoś, co kiedyś było na wyciągnięcie ręki a dzisiaj jest możliwe jeszcze przez chwilę, dopóki nasze stareńkie drzewa nie pousychają.”
Jak dajecie radę pogodzić pracę w korporacji z pracą w sadzie i przy produkcji?
“Bardzo trudno jest pogodzić pracę w korporacji z produkcją soków. To są weekendy, urlopy, popołudnia i nieprzespane noce. Co dwa lata (bo tak rodzą jabłonie) w okresie od połowy lipca do połowy lub końca października nie wiemy, jak się nazywamy i gdzie się budzimy danego dnia😊 Gdyby nie nasza miłość i szacunek do tego sadu, sentyment i ogromna chęć powrotu do smaków z dzieciństwa pewnie nie dalibyśmy rady. To ciężka fizyczna i logistyczna praca. Nasza pasja pozwala nam to udźwignąć. Poza tym nasi synowie spędzają z nami wtedy więcej czasu, pomagając przy produkcji. Te chwile, kiedy próbujemy bezcennego świeżo wyciśniętego soku, zapamiętujemy smaki poszczególnych odmian ale też śmiejemy się i rozmawiamy na przeróżne tematy są wyjątkowe. Muszę przyznać, że za każdym razem przeraża nas ogrom pracy i jednocześnie nie możemy się doczekać wspólnie spędzonych chwil. Za każdym razem też jesteśmy ogromnie ciekawi, jaką nutą w danym roku będą się charakteryzowały owoce, bo to przecież zależy od czynników atmosferycznych.”
Dlaczego tak ważna jest hodowla owoców bez nawozów?
“Wychowałam się na tych starych jabłkach. Jestem ich wielbicielką i konsumentką w hurtowych ilościach 😊 Zimą jednak nie mamy już dostępu do naszych owoców, bo nie da się ich tak długo przechować. Kupuję więc te, które są dostępne na rynku. Reakcja mojego organizmu jest natychmiastowa – bardzo przykre dolegliwości będące skutkiem reakcji organizmu na nawozy. Produkcja żywności bez chemii jest dla nas bardzo ważna w szerokim zakresie. Nie tylko jeśli chodzi o nasze soki. Pamiętamy, że jedzenie smakowało i to jeszcze jak…Jesteśmy przeciwni masowej produkcji, która jest szkodliwa dla naszego zdrowia. Nie wyobrażamy sobie, żeby sprzedawać taką żywność. To, co pije nasza rodzina jest dostępne także dla innych. Bardzo chcielibyśmy, żeby i nas tak szanowano. Ilu chorób i skutków dla planety moglibyśmy uniknąć!”
Jakiej przyszłości życzycie sobie i Kosztylce?
“Bardzo byśmy chcieli, żeby nasze drzewa wytrzymały jeszcze wiele lat. Jednocześnie próbujemy odtworzyć te stare odmiany. Potrzebujemy też zrównoważonych warunków atmosferycznych, żeby nie tracić owoców. Chcemy dzielić się z ludźmi tym dobrodziejstwem natury. Planujemy w okresie po-pandemicznym zapraszać gości na czas ciśnięcia soku, żeby mogli poczuć smak świeżo wyciśniętego jabłka a także poczuć zapach, który w tym czasie wypełnia sad.
Wiele osób myśli: kolejny sok jabłkowy. I tu się myli. Dlaczego? Wyjaśni to komentarz jednego z naszych drogich odbiorców: Świetny smak – bez porównania dużo lepszy niż soki, reklamujące się jako ekologiczne, sprzedawane w supermarketach… 🙂 Przywodzi na myśl soki dzieciństwa 🙂 Bardzo się cieszę, że na niego trafiłem!”
Co tu dużo mówić..
Uwielbiamy poznawać historie polskich firm, a jeszcze bardziej te szczere, z głębokimi “korzeniami”.
Wierzymy w Kosztylkę i mamy nadzieję, że ich ambicje się spełnią, a my będziemy mieli okazję smakować ich zdrowe soki jak najdłużej!
Koniecznie spróbujcie tych jabłkowych wyrobów.
Podoba Ci się nasz blog? Zostań z nami na dłużej! Dołącz do Susteo zapisując się do naszego Newslettera. Pop-up grzecznie poprosi Cię o maila.
Kliknij tutaj: Dołączam do Susteo!
Sklep
-
Sprzedający: Kosztylka 0,00zł